Kliknij tutaj --> 🔫 skarby w starych domach

Każdy użytkownik wykrywacza metali, szczególnie gdy stawia swoje pierwsze kroki w tym fachu, popełnia pewne błędy. Mogą one wynikać z braku wiedzy, złych przyzwyczajeń czy też z lenistwa. Natomiast aby móc cieszyć się ze skutecznej pracy detektora, powinniśmy być ich świadomi i się ich wystrzegać. Takie rzeczy na pewno miała w domu Wasza babcia! Te drobiazg zdobiły bowiem meblościanki kupowane w domach towarowych, w niemal każdym, śląskim domu czy mieszkaniu w czasach PRL. Wyłowiliśmy je na targu staroci w Wodzisławiu Śląskim. Przywołują wspomnienia prawda? KLIKNIJ W GALERIĘ ZDJĘĆ/PRZESUŃ KURSOR W PRAWO Banknoty z PRL warte fortunę. To skarby ukryte w naszych domach. Za jeden możesz otrzymać kilka tysięcy złotych! 50 000 złotych Ceny zaczynają się od ok. 50 zł. Za banknot w stanie Automatyka pomoże domownikom w racjonalnym i komfortowym sterowaniu temperaturą w mieszkaniu, z uwzględnieniem ich preferencji oraz harmonogramu dnia. Ponadto, jeżeli w modernizowanym budynku jest zamontowane ogrzewanie podłogowe, a sama instalacja jest sprawna i położona w odpowiedni sposób, możemy do niej dopasować nowoczesny moduł Mnie sie udało znaleźć przez przypadek skrytkę w ścianie starego przedwojennego budynku . Podczas usuwania starej instalacji wodnej ( która była jak sito ) a wyrywaliśmy ją ze ścian na siłę , otworzyła sie pod schodami na klatce schodowej wnęka ścienna . W środku leżał luger P-08 , 2 magazynki i sporo papierów . Site De Rencontre Totalement Gratuit Et Non Payant. - Ludzie często nie wiedzą, jakie skarby mają w domach - emocjonuje się kolekcjoner Tomasz Rudkowski. Odwiedził blisko 200 mieszkańców, rozmawiał z nimi, zdobywał fotografie. Teraz możemy je oglądać na wystawie "Dawny Sulechów". Niezwykłą kolekcję dawnych widoków miasta możemy oglądać w bibliotece. Została przygotowana przez dwóch autorów-kolekcjonerów starych zdjęć i widokówek: Adama Śliwińskiego i Tomasza Rudkowskiego. To trzeba zobaczyć!- Szykowałam właśnie wystawę pana Śliwińskiego z okazji 29 stycznia, rocznicy wyzwolenia miasta, gdy zupełnie przypadkiem zjawił się pan Rudkowski, przyszedł po jakieś książki - opowiada Jolanta Grefling z biblioteki, która przygotowała ekspozycję w czytelni. - Od słowa do słowa okazało się, że pan Rudkowski zainteresował się kolekcją i powiedział, że też ma ciekawe zbiory. Skontaktowałam zatem obu kolekcjonerów, efektem jest zaś obecna przyjść do książnicy, żeby zobaczyć wyłożone w ośmiu gablotach kolekcje Śliwińskiego i Rudkowskiego. Pierwszy z panów prezentuje doskonale opisane i zidentyfikowane stare widoki Sulechowa. Ulice, place, budynki, skwery. Drugi porównuje na fotografii to, co dawne z obecnym. Mamy zatem stare zdjęcie (lub widokówkę) i to samo miejsce sfotografowane dziś. Widać dzięki temu, jak się zmieniło miasto. Patrzymy na dawny niemiecki hotel i powojenną Mozaikę, oglądamy gimnazjum i porównujemy z dzisiejszym liceum, zastanawiamy się czy plac przez zborem ładniejszy był kiedyś, czy może 200 rozmów- Zaczęło się przypadkowo, chyba z 10 dziesięć lat temu. Byłem w firmie komunalnej Supekom, płaciłem za mieszkanie - opowiada pan Tomasz. - Tam na ścianach wisiały stare widokówki miasta i to mnie kupił aparat fotograficzny (jeszcze analogowy), sam nauczył się po amatorsku robić zdjęcia i ruszył w plener. Chciał przede wszystkim uwiecznić urodę miasta. - Sulechów to piękne miasto, trzeba je pokazywać, dokumentować i właśnie za to się wziąłem - dodaje. - Zwłaszcza przed wojną Zullichau wyglądał bardzo ładnie. Stąd wziął się pomysł porównywania tych samych miejsc kiedyś i dziś. Uznałem, że to ważne. Udało mi się zebrać około 600 przedwojennych fotogramów i obecnie do nich odnoszę Tomasz wykonał niesamowitą robotę. Indywidualnie dotarł mianowicie, jak ocenia, do 200 sulechowian, głównie tych, którzy osiedlili się tuż po wojnie. Rozmawiał z nimi, pozyskiwał zdjęcia i... łapał następne kontakty. - Metodą jeden od drugiego - śmieje się. - Bardzo często ludzie nie wiedzą, jakie mają w domach zaskakujące, T. Rudkowski zawodowo zajmuje się... sprzedażą części samochodowych. Zatem fotografowanie grodu Sulecha, to jego pasja. Daleko od To są rewelacyjne fotografie! Zwłaszcza te "zdjęciowe porównania" pana Tomasza, nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam - emocjonuje się J. Grefling i namawia każdego, kto może wpaść do książnicy, żeby to uczynił. Please verify you are a human Access to this page has been denied because we believe you are using automation tools to browse the website. This may happen as a result of the following: Javascript is disabled or blocked by an extension (ad blockers for example) Your browser does not support cookies Please make sure that Javascript and cookies are enabled on your browser and that you are not blocking them from loading. Reference ID: #245ca3d6-129f-11ed-93b7-6f655a4f5144 Zdjęcia w tym artykule Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda tak jak w czasach, gdy budynek stawiano. Datowany cegły zdradzają 1832 rok… Remont starego poniemieckiego domu nie był łatwy, jednak efekty – widoczne w galerii. Wilgoć w piwnicy? Wentylacja to podstawa! Dom w Świeradowie-Zdroju wybudowano w typowej dla regionu technologii przysłupowej. Budynek składa się z dwóch niezależnych części (drewnianej i kamiennej), połączonych przelotową sienią. Stropy osadzono na słupach, a do nich jakby doklejono ściany. Mimo że budynek stoi na zboczu góry, w czasie wiosennych roztopów czy jesiennych nawałnic pozostaje suchy. W piwnicach są specjalne rowki odprowadzające wodę na zewnątrz, a w ścianach wymyślny system wentylacji, który nie dopuszcza do zawilgocenia. Remont starego poniemieckiego domu Nowi właściciele dosłownie rozłożyli dom na części pierwsze. Chcieli uratować wszystko, co tylko się da, a elementy nie do ocalenia zastąpić podobnymi, też starymi, lub w ostateczności nowymi, zrobionymi na wzór oryginalnych. Więźbę dachową zachowali, lecz wzmocnili nowymi krokwiami, które potem zabudowali, żeby wyeksponować jedynie stare elementy. Ceramiczna dachówka pochodzi aż z trzech różnych dachów. Kupowali ją przez Internet z rozbiórek z poniemieckich chałup. Nowoczesne technologie w zabytkowym domu Cały dom wyposażyli w najnowsze technologie, ale są tak ukryte, że prawie ich nie widać. Ocieplili ściany i podłogę, oczyścili i udrożnili starą wentylację, dołożyli nowe nawiewy. Antyczne kominkowe kafle do dwóch pieców i kuchni przyjechały z różnych miejsc Polski (pod nimi ukryto płaszcz wodny, dzięki któremu ciepło rozprowadzane jest po całym domu). Wnętrze wypełniły przedmioty z historią. Skrzynia posagowa z salonu przez ostatnie pół wieku stała u pewnego dyrygenta w Krakowie. Ma wymalowaną datę: 1864. Pod podłogą i na strychu nowi właściciele znaleźli pamiątki po przedwojennych mieszkańcach (np. trzy stare kafle piecowe z ręcznie odciśniętym wzorem) – zachowali je, bo, jak mówią, to dzięki nim wracają dobre duchy. I odżywa stary dom. Stylizacja: Kasia Matkiewicz Zdjęcia: Jan Brykczyński Materiały pochodzą z wydania specjalnego Werandy Country: „Domy za miastem”. Zapraszamy także do obejrzenia innego, śląskiego wnętrza: Niezwykły Dom numer 10. Zobacz więcej Kiedy za oknem zimno i ponuro, nasze myśli często biegną ku miejscom, gdzie klimat jest łagodniejszy, jedzenie – odmienne od naszej, polskiej kuchni, a większy dostęp do słońca sprawia, że tamtejsi mieszkańcy są przez nas odbierani jako bardziej radośni i przyjaźniej nastawieni. Pewno dlatego tak liczni Polacy lubią południe Europy, rejon basenu Morza Śródziemnego. I nic więc dziwnego, że wielu mieszkańców naszego kraju stara się przenieść choć kawałek gorącego południa do swojej prywatnej przestrzeni, tworząc wnętrza inspirowane tą stylistyką. Mieszkanie w stylu śródziemnomorskim to bardzo szerokie pojęcie. Mieszczą się w nim i prowansalskie klimaty z motywem lawendy, błękitno-białe wnętrza Grecji i mauretańska ornamentyka Hiszpanii. Ale mnie najbliższe są te wnętrza, które pochodzą z Włoch – bo to pierwszy z południowoeuropejskich krajów, który poznałam i bardzo chętnie do niego wracam. A jednocześnie, mam wrażenie, elementy takiego wnętrza są stosunkowo proste do przeniesienia w nasze warunki. Dobór materiałów i rozwiązań w takiej przestrzeni nie jest przypadkowy – wynika z klimatu, jaki panuje we Włoszech oraz z tego, czym od wieków dysponowali mieszkańcy. Dlatego tak często okna są stosunkowo małe i jeszcze dodatkowo przysłonięte – okiennicami lub żaluzjami, aby zatrzymać w środku chłód z nocy i nie pozwolić wejść upałowi, który przynosi słońce. W naszym klimacie takie rozwiązanie też może się przydać, choć zwykle będzie działać odwrotnie. Ściany są wykończone raczej oszczędnie – pomalowane na jeden, jasny kolor, obłożone cegłą, która była w tym wnętrzu wcześniej niż dziadek właściciela posesji albo widoczny jest kamień, z którego ściana jest wymurowana. Mile widziane, w tej stylistyce są ciemne belki stropowe – w starych domach, jeżeli istnieją, można zachować oryginalne belki, czasami wystarczy je odsłonić. W innym przypadku, jeżeli wysokość pomieszczenia na to pozwoli, można je wprowadzić do wnętrza. Najlepiej, w takiej sytuacji wygląda drewno rozbiórkowe, choć można znaleźć bardzo udane, współczesne jego imitacje. Na podłogę – płytki, zamiast drewna. Bo płytki przyjemnie chłodzą stopy, gdy na zewnątrz jest za gorąco. Co prawda w naszym kraju częściej jest za zimno, niż za ciepło i to może być argumentem przeciw takiemu rozwiązaniu, ale coraz częściej miewamy w domach ogrzewania podłogowe. Zatem, jeżeli pod stopami możemy mieć źródło ciepła albo po prostu chłód nam niestraszny, możemy pokusić się o taką zmianę. A wtedy, zamiast desek podłogowych czy paneli wybierzmy klinkier, tradycyjne cotto lub jego imitację – w ciepłych kolorach, czerwonych brązach, niezbyt jaskrawych żółciach lub rudościach. Poza stworzeniem śródziemnomorskiego klimatu, jest za tym jeszcze jeden, już praktyczny argument – ceramika na podłodze jest dużo bardziej odporna na zużycie. Wybierając takie rozwiązanie, będziemy mieć pewność, że nasza podłoga będzie niemal całkowicie bezobsługowa – odkurzając i myjąc ją od czasu do czasu, nie będzie trzeba się koncentrować przesadnie nad doborem odpowiednich środków czy metod czyszczenia. Do takich ścian i podłóg pasują proste, drewniane meble albo przeciwnie – coś z metaloplastyki – krzesła na filigranowych nóżkach, ażurowe stoliki, etażerki. Śródziemnomorskie wnętrza lubią oddech, więc dobrze, jeżeli liczba mebli nie sprawia wrażenia przeładowania i zostawia wystarczająco dużo wolnej przestrzeni. Ciekawą strefą są włoskie łazienki. Szczególnie urokliwe są te, które inspirowane południem, pełne są wyrazistych kolorów – turkusu, żółci, zieleni. Aby współcześnie wykańczane pomieszczenie wyglądało na starsze, niż jest w rzeczywistości, można wybrać płytki szkliwione na połysk, których powierzchnia jest poprzecinana siateczką drobnych spękań. Jeżeli nie nas odstrasza cena, możemy nawet zdecydować się na płytki wytwarzane ręcznie, z których każda jest nieco inna – jak na przykład w spektakularnej kolekcji Gioielli del Mare, włoskiego producenta Cerasarda. Taka okładzina da gwarancję, że wnętrze będzie niepowtarzalne i automatycznie będzie myślami przenosić swoich użytkowników na półwysep Apeniński. Jeżeli jednak z jakiegoś powodu nie chcemy wydawać kilkuset złotych za metr kwadratowy płytek, trafiliśmy na dobry czas – wiele fabryk ma w swojej ofercie produkowane maszynowo imitacje starych, włoskich majolik. Można wybierać pośród wielu kolorów, rozmiarów, można również decydować czy powierzchnia płytek będzie błyszcząca czy matowa. Najszerszy wybór płytek zapewniają salony Maxfliz. Zapraszamy do Krakowa, Katowic i Wrocławia lub w odwiedziny w dziale płytek na naszej stronie www. Monika Gibes – specjalistka ds płytek w Maxfliz

skarby w starych domach